Prawo do posiadania broni wywołuje spore kontrowersje. Z reguły zwolenników identyfikuje się z prawicową częścią sceny politycznej, a na ich oponentów typuje się lewicę. Tak jest w Stanach zjednoczonych i na zachodzie Europy. Jednak nie u nas - w europie środkowowschodniej. Tutaj wszystko jest na odwrót. Kilka dni temu czescy parlamentarzyści uchwalili zdecydowaną większością 139 do 168 głosów (przy czym tylko dziewięciu było przeciw) nowelizację konstytucji. Wprowadza ona możliwość użycia legalnie posiadanej broni w przypadku np. ataku terrorystycznego.
Projekt przygotowali i przegłosowali socjaldemokraci i komuniści - Czeska Partia Socjaldemokratyczna, ruchu ANO 2011, Komunistyczna Partia Czech i Moraw i Obywatelska Partia Demokratyczna. Nie są to raczej typowi przedstawiciele nawet bardzo szeroko pojętej prawicy. Dla porównania w Polsce temat dostępu do broni i możliwości jej użycia w samoobronie w dalszym ciągu stanowi temat tabu. Za obecnej kadencji jedyna próba mająca na celu poszerzenie prawa do posiadania broni została utrącona rok temu. Uznano że jest zbyt kontrowersyjna, ponieważ pozwalała na posiadanie myśliwym broni krótkiej.
Na tym stosunek rządzących do prawa do broni się nie kończy. Niedawno marszałek senatu Stanisław Karczewski rozpętał małą burzę twierdząc, że: “Dobrze, że w Polsce nie ma łatwego dostępu do broni, bo ci nienawistnicy strzeliliby do nas.” Zabawne, gdyż często żartuje się, że politycy są przeciwko uzbrojonemu społeczeństwu, ponieważ nie pozwoliło by ono na deptanie swoich praw.
Kończąc zrobię pętlę i powrócę do początku. W Czechach lewica poszerza w znacznym stopniu możliwość korzystania z broni, a w Polsce partia, która określa się jako prawicowa uznaje sama dyskusję na ten temat za kontrowersyjną i niepożądaną. Pojawia się niepokojące pytanie, czy to jeszcze komedia czy już surrealizm.
